Opanować rozentuzjazmowanego młodego człowieka udało mi się dopiero późnym popołudniem. Wybraliśmy się więc na spacer, gdy słońce znajdowało się już na linii horyzontu, obwieszczając złowieszczo nadejście pory mroku. Nidy dotąd nie przechadzaliśmy się o tak późnej porze, stąd też byłam mocno niespokojna, gdy w drodze powrotnej osnuła nas ciemność.
Obrazy wokół stawały się niewyraźne i mocno zamazane, jednak tego, co zobaczyłam, nie da się z niczym pomylić... Na środku asfaltowej drogi, jaka wdarła się w sam środek lasu, stepowała grupa młodych mężczyzn, ubranych w elegancie smokingi i meloniki.