O mnie

Moje zdjęcie
Zaczytałam się do granic możliwości, Zaczytałam się zapominając o czasie. Zaczytałam się do tego stopnia, że sama zaczęłam pisać... Aby pisanie było MOJE stworzyłam własny gatunek literacki: mamuśka fiction. Jest to fantastyka literacka oparta o wydarzenia rozgrywające się w realnym miejscu i których bohaterem jest (nie)zwykła matka, Mamuśką zwana. Czyżby moje alter ego? Agata Christie powiedziała niegdyś, że zmywanie naczyń jest zajęciem tak głupim, że natychmiast rodzi w niej myśli o zabójstwie. Ja zaczęłam chodzić na długie spacery z niemowlakiem...

piątek, 10 stycznia 2020

Wyjątkowo pracowity dzień

       Na leśnej ławce siedział starszy pan, którego twarz bogato zdobiły zmarszczki. Odziany był w białą togę. Skubał zawzięcie dwoma pozostałymi w szczęce zębami pestki słonecznika, po czym łupiny rzucał leniwie na ziemię. Te zaś z hukiem i rozbłyskiem piorunów, ulatywały w powietrze cienką smugą dymu.
       – Na Jowisza! – warknęłam oburzona brakiem poszanowania dla środowiska i porządku w lesie. – Co pan wyprawia?!
       Starzec  wyraźnie mnie ignorował. Przystąpiłam więc bliżej niego, zasłaniając ciałem słońce, które padało wprost na jego twarz, zmuszając do mrużenia oczu.
       – Nie pomyliłaś się  – Mężczyzna nie bacząc na kindersztubę, drastycznie skrócił dystans rozmowy. – Jam jest Jowisz. A ty rzuciłaś na mnie swój cień. Zhańbiłaś mnie!
       – Lecz się człowieku! – prychnęłam, szykując się do odejścia. Ku mojemu zdziwieniu zderzyłam się jednak z niewidzialną ścianą. Tajemna siła nie pozwalała mi oddalić się od ławeczki, na której siedział starzec.

       – Jesteś moją niewolnicą – Skutecznie podwyższył poziom krążącego we krwi kortyzolu. – Wolność zyskasz, dopiero gdy wykonasz dwanaście ciężkich, nadludzko ciężkich prac.



       – Jak twój bękart Herakles?
       – Licz się ze słowami! – wrzasnął, a z jego oczu posypały się iskry. – Bo dołożę kolejnych dwanaście!
       – Człowieku! – mój głos stał się niewiarygodnie piskliwy. –  Haruję od rana do nocy. Dwanaście prac czy sto, nie robi mi żadnej różnicy. Dawaj tę roboty i miejmy to z głowy. Nie zamierzam spędzić tu całego przedpołudnia.
       – Przynieś mi kocura!
       – Że co? – Banalność zadania nad wyraz mnie zdziwiła. – Po prostu kocura?
       – Przynieś mi TEGO kocura.
       Natychmiast oblał mnie zimny pot. Zrozumiałam, że chodzi mu o tutejszego sierściucha, który toczy pianę po zakażeniu wścieklizną i straszny od ponad miesiąca dzieci oraz ich rodziców. Starzec był śmiertelnie poważny. Nie miałam wątpliwości, że jego polecenie nie jest żartem i w istocie oczekuje, że przyniosę mu kocura.

        Bez zbędnej zwłoki pobiegłam do domu, gdzie, jak doskonale pamiętałam, na półce lodówki leżał kawał salcesonu, pokrojonego w grube plastry. Tuż przed Sylwestrem przywiozła go ze sobą teściowa, licząc, że aromat wybije mi z głowy wegetarianizm. Jakże byłam jej teraz wdzięczna za ten cenny dar!
       Zaledwie zamknęłam za sobą drzwi, gdy kocur, zwęszywszy wyrób wędlino podobny, przybiegł pod płot.
       – A masz! A masz! – krzyczałam, rzucając w niego plastrami salcesonu. Kot łapał je już w powietrzu, połykając bez gryzienia. Gdy objadł się do granic możliwości, zwinął się w kłębek i zasnął na kępce trawy. Chwyciłam zmiotkę i zagarnęłam zwierza do kartonu, który już po paru chwilach rzuciłam dumnie pod nogi Jowisza.
       – Co to ma być? – starzec nie krył zdziwienia.
       – Kocur – odparłam. – Dawaj następne zadanie.
       – Żartujesz? Byłem przekonany, że go nie złapiesz. Nie mam kolejnych zadań.
       – To je wymyślaj! – Traciłam cierpliwość.
       – Dobrze już, dobrze... Co by tu... – Jowisz namyślał się przez dłuższy moment, nerwowo kręcąc palcami młynka – O! Mam! Uporządkuj pokój informatyka!

       Przyznam, że mocno mnie zaskoczył swoją pomysłowością. Tak się składało, że mój brat pracował w zawodzie flanelowych koszul w kratę i z całą pewnością jego mieszkanie dawno nie odwiedził żaden środek czystości.
       Była jednak na to rada. Gdy tylko wpuścił mnie za próg, pospiesznie schowałam klawiaturę do torby, wykorzystując moment jego nieuwagi. Wiedziałam, że nie spocznie, dopóki jej nie znajdzie. Gdy tylko odkrył braki sprzętowe, zaczął przetrząsać każdy zakamarek swojego M4, odkładając na miejsce każdą dotkniętą rzecz, by mieć pewność, że poszukiwania są rzetelne. Po niespełna  godzinie wnętrze lśniło czystością. Wykonałam więc pamiątkowe zdjęcie i pognałam do Jowisza.

       Podczas mojej nieobecności z pewnością obmyślał treść nowej pracy, bo gdy tylko stanęłam przed nim, od razu otworzył usta, by wysłać mnie na kolejną karkołomną misję. Słowa jednak zamarły mu w gardle, gdy w dali dostrzegł nadbiegającą bestię. Moja labradorka, szersza niż dłuższa, pędziła ku nam, najwyraźniej wymknąwszy się przez niedomkniętą furtkę.
       – Toż to Cerber! – Starzec wyglądał na przerażonego.
       – Ale... – Już miałam go uspokoić, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
       – Wrota piekieł stoją otworem!
       Gdy bestia dopadła do starca, zaczęła go obskakiwać, wyczekując zabawy, co on wziął za otwarty atak. Ciskał gromy na prawo i lewo, na próżno starając się wyeliminować przeciwnika. W końcu pies chwycił jeden z piorunów zębami. Skacząc wciąż wokół Jowisza, co rusz zadawała boskim nogom nowe rany.
       – Dosyć! Dosyć! – wrzeszczał błagalnie. – Zaliczam ci wszystkie dwanaście prac, tylko uwolnij mnie od tego potwora!
       – E! Młoda! Chcesz smaczek? – Moja labradorka natychmiast przestała skakać. Spojrzała na mnie wyczekująco, czy aby się nie przesłyszała – Smaczek? – Powtórzyłam, utwierdzając ją w przekonaniu, że ma niezawodne uszy. Ruszyła pędem do domu, gdzie, jak była przekonana, czekała pełna miska psich przysmaków. Jakoś jej potem wynagrodzę to małe kłamstwo.

       Zafrapowana czworonogiem, zupełnie nie zauważyłam, że Jowisz ulotnił się cichaczem, bez pożegnania. Niestety zabrał ze sobą również TEGO kocura. Całkiem przypadkowo dowiedziałam się zaledwie kilka tygodni po incydencie na leśnej ścieżce, że sierściuch opanował cały Hades, rozstawiając po kątach wszystkie piekielne potwory i bogów. Zażądał również regularnych dostaw Whiskasa, twierdząc, że suche powietrze i opary rozżarzonej lawy mają zły wpływ na kondycję jego sierści.
       Ponoć cały Olimp drży w obawie przed planami rozszerzenia dominacji kocura...

       Ale to już zupełnie inna historia...


70 komentarzy:

  1. Świetna historia! Naprawdę miło się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wprawiła Cię ona w dobry nastrój :)

      Usuń
  2. ..ciekawie napisana fajna historia ..podoba mi się, przeczytałam
    z przyjemnością ;)

    - pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie za ten pozytywny komentarz. Również pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Lubię tutaj zaglądać i czyytać co napisałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uporządkowałaś pokój informatyka? To niemożliwe!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane - od samego początku można się poczuć, jakby samemu się tam było i brało czynny udział w całej akcji :).
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłaś wczuć się w akcję opowieści:)

      Usuń
  6. Wyjątkowo lubię Twoje historie!

    OdpowiedzUsuń
  7. wow podziwiam Cię, dokonałaś czegoś nie zwykłego - porządku, mimo że łatwo nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było najbardziej karkołomne wyzwanie w moim życiu.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kolejne wpisy również przypadną Ci do gustu. Pomysłów mam pełną głowę:)

      Usuń
  9. Ach, mi też się fajnie czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sposób na porządek u informatyka możesz opatentować :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezły pomysł. Dzięki Tobie będę milionerką ;)

      Usuń
  11. Grzeszysz wyobraźnią w każdym wpisie coraz bardziej...Z tym kotem to może byc prawda. Ja takiego białasa dokarmiam i już daje się podrapać za uchem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ten sam kot! Uważaj bo opanuje Twój dom i Cię eksmituje. On jedt do tego zdolny. Mówię całkiem serio ;)

      Usuń
  12. Masz lekkie pióro, przyjemnie się Ciebie czyta. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo powiedziała mi nauczycielka w gimnazjum. Wtedy zaczęłam chętniej pisać i pisać i pisać. Jestem jej za to bardzo wdzięczna:)

      Usuń
  13. Świetnie napisana historia z polotem i pomysłowością. Ciekawy sposób na informatyka, choć czasami moją oni więcej niż jedna sztukę myszki czy klawiatury. Koty już chyba takie są.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak film czyta się Twe słowa i zawsze zaskakujaca opowieść... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczyć Mamuśkę na wielkim ekranie - to byłoby coś.

      Usuń
  15. Masz fajny styl, taki lekki i sympatyczny. Z dużą przyjemnością się czyta Twoje posty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to się nie zmieni i nadal będę sprawiać Wam przyjemność:)

      Usuń
  16. Jestem mile zaskoczona Twoim blogiem, jestem tu pierwszy raz i...podoba mi się . Życzę weny twórczej i dobrego roku 2020💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadaj częściej. Zawsze jesteś tu mile widzianym gościem:)

      Usuń
  17. Bardzo ciekawie i autentycznie napisany tekst. Na pewno będę zaglądała do Ciebie częściej. 😊

    OdpowiedzUsuń
  18. It's a quite place, serenity and beautiful.
    Happy Sunday.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow masz dziewczyno talent. Porwałaś mnie swoją historią. Bardzo fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawie napisany tekst. Masz lekkie pióro :) Przyjemnie się czytało. Będę wpadać częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takich opiniach aż chce mi się pisać więcej i więcej...

      Usuń
  21. Kapitalnie napisana historia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniale napisane.
    Moje uznanie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetnie napisana historia :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało. Zapraszam regularnie w każdy piątek :)

      Usuń
  25. Jakbym czytała o przygodach Percego, tyle, że z większym jajem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow aż tak? Dzięki! To dla mnie wielki komplement:)

      Usuń
  26. Mi również dobrze czytało się tę historię. Masz lekki styl pisania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Trafiłam tu przypadkiem, zaczęłam czytać, lekko mnie zdziwiło: o co chodzi, ale koniec końców, podobało mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie czytając którekolwiek z moich opowiadań po raz pierwszy można się lekko zdziwić ;)

      Usuń
  28. To są bajki dla inteligentnych dorosłych. Zauważyłaś ile sobie ilorazu dodałam, jednym tylko zdaniem. Wydaj koniecznie książkę, bo jesteś bezcenna....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plany wydawnicze na ten rok mam dla grupy dzieci szkolnych. W nastepnej kolejności może zacznę pisać dla dorosłych:)

      Usuń
  29. Lekki styl sprawia, że naprawdę dobrze mi się czytało Twój tekst. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Lubię historie z zaskakującymi zakończeniami. Chociaż mogłam przewidzieć, że kot będzie górą, ten zawsze wie, jak się ustawić:-)
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie koty wiedzą jak szefować. Podstępne bestie;)

      Usuń
  31. Szukałam Cię, ale gdzieś mi zginęłaś w odmętach sieci. Nareszcie jesteś !!!
    Znów historia, którą czytam z zapartym tchem ! A propos: mam nawet własne przemyślenia na ten temat. Gdybym ja spotkała tego Jowisza i on zadałby mi tych kilkanaście prac - to pewnie w końcu posprzątałabym w mojej pracowni, bo inaczej to jakoś mi w ogóle nie idzie. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś moja wierna czytelniczko i największa motywatorko:) Miło mi Cię znowu widzieć:) A co do posprzatania wlasnej pracowni... Jesteś rekodzielnikiem i próba porządków pewnie skonczyłaby się zaraz na początku bo... "O jaka fajna farba, jaki fajny materiał. Zrobię tylko jedną kartkę i zaraz się biorę za porządki". Artyści tak mają:)

      Usuń
    2. Ha ha ha !!! Dziękuję! Może to dziwnie zabrzmi, ale to, co powiedziałaś jest dla mnie motywujące, by... nie sprzątać :)))

      Usuń
  32. No przecież mówią że kot to stworzenie z piekła rodem. Czemu tak? Nie wiem. Zaraz mi się przypomina kot Behemot z Mistrza i Małgorzaty. Fajnie napisane Zaczytana. Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń

Dzień świstaka

        Porządki wiosenne warto robić w środku zimy.  Dzięki temu unika się huraoptymistycznego nastroju, który pozwala mózgowi sądzić, że ...