O mnie

Moje zdjęcie
Zaczytałam się do granic możliwości, Zaczytałam się zapominając o czasie. Zaczytałam się do tego stopnia, że sama zaczęłam pisać... Aby pisanie było MOJE stworzyłam własny gatunek literacki: mamuśka fiction. Jest to fantastyka literacka oparta o wydarzenia rozgrywające się w realnym miejscu i których bohaterem jest (nie)zwykła matka, Mamuśką zwana. Czyżby moje alter ego? Agata Christie powiedziała niegdyś, że zmywanie naczyń jest zajęciem tak głupim, że natychmiast rodzi w niej myśli o zabójstwie. Ja zaczęłam chodzić na długie spacery z niemowlakiem...

piątek, 22 listopada 2019

Matrymonialne fanaberie Centymeróweczki

       Tego dnia deszcz padał od bladego świtu. Jedyne, czego wówczas pragnę, to zaszyć się pod grubym, polarowym kocem i popijać ciepłą herbatę. Już wstając z łóżka, wydarta ze snu płaczem dziecka, wiedziałam, że to będzie bardzo długie i ciężkie dwadzieścia cztery godziny. I jak na złość skończyła się kawa...
       Ale trudno, mus to mus, na spacer iść trzeba, żeby niemowlę nie zarzuciło mi w dorosłym życiu, że to przeze mnie ma niską odporność.
       Toczę się więc z wózkiem krok za krokiem... Nie uszłam daleko od domu, gdy w krzaku dzikiej róży coś zaszeleściło, a zaraz potem dało się słyszeć wśród czerwieniejących owoców ciche popiskiwanie:
       - Poszedł sobie?  - w ślad za głosem zaczęła wyłaniać się spomiędzy liści maleńka istotka. Miała nie więcej niż 10 milimetrów wzrostu.


       - Ale kto taki? - udałam, że nie zauważam jej niewielkich rozmiarów. Sama mam niepełne sto pięćdziesiąt centymetrów w kłębie i nie lubię, gdy ktoś zwraca na to uwagę.
       - No ten chuderlak.
       - Przepraszam, ale nadal nie mam zielonego pojęcia, o kogo ci chodzi.
       Filigranowa panienka najwyraźniej uznała, że obiekt jej obaw zniknął, bo choć niepewnie, to jednak odważyła się opuścić kryjówkę na dobre.
      - Jestem Centymetróweczka. - oznajmiła, otrzepując sukienkę z kleszczy, które zwęszyły już w niej swoją ofiarę.
      - Przed kim tak się chowasz?
      - Przed wróżkiem tulipanowym.
      - Wróżkiem?
      - Niestety, odkąd dotarł i do nas nurt maskulinizmu, wszystkie wróżki męskie zażądały, by traktować ich na równi, więc i nazewnictwo trzeba było dostosować. Ubzdurał sobie, że z pewnością zechcę zostać jego żoną, ponieważ jest bardzo wpływowy - ma pięćdziesiąt tysięcy obserwatorów na Instagramie.
     -  No to powiem, że czeka cię sława i splendor, że hej!
      - Dajże spokój! Żebyś go tylko zobaczyła...

      - Ach jesteś moja piękna! - Jakby spod ziemi wyrósł przed nami jegomość podobnego wzrostu co Centrymetróweczka, w czarnym golfie, ostatkami sił powstrzymującym żebra, pragnące najwyraźniej wydostać się spod skóry. Czerwone leginsy opinały się ciasno na udach, sprawiając, że w żyłach krew spowalniała krążenie.
       - Chłopie, ty powinieneś heparyną toasty wznosić - nie mogłam się otrząsnąć z szoku, że żylaki mogą mieć rozmiar większy niż bicepsy.
       - Milcz podgatunku! - parsknął, nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem - Przybyłem tu po mą przyszłą małżonkę. Bądź mą po dobroci lub odmów i zmuś mnie do użycia siły.
       - Obawiam się, że wysiłek, jaki wykonasz, by zamachnąć ręką, może cię zabić. -sarkastycznie spoglądałam na jegomościa, powstrzymując się od śmiechu. - Ta pani nie chce być twoją żoną. Dajże jej spokój.
      - Dobrze więc! - Pstryknął palcami i z krzaków wyłonili się łucznicy. Wiedziałam, że jest tu nieopodal klub strzelecki, ale żeby jego członkowie parali się obroną mikrusa w legginsach? Stanęli za nim, tworząc mur nie do pokonania. Naciągając strzały na cięciwę, wymierzyli w moją stronę.
       - Ej, ale co ja mam z tym wspólnego? - Zaczęłam dygotać z przestrachu.
       - Zatrułaś umysł mej wybranki, Jeśli pozbędę się ciebie, z pewnością mnie pokocha.
       Chciałam otworzyć usta, by oponować, jednak słowa zamarły mi w gardle, gdy w szeregu bodyguardów dostrzegłam mego ślubnego.
       - Jaja sobie robisz? - warknęłam. - To mi całymi dniami ściemę zapodajesz, że jeździsz do lasu trenować strzelanie z łuku, a tak naprawdę wozisz się z wróżkiem?
       Widziałam, że stracił momentalnie pewność siebie. Bał się piekła, które czekać będzie na niego po powrocie do domu. Ja jednak wpadłam już w turbiny trybu "żona" i nakręcałam się coraz bardziej.
       - Weź mi tę strzałę sprzed nosa i won z koleżkami, bo do pracy w brudnych koszulach będziesz chodził! - Wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt elegancika. - I odinstaluję ci "Need for Speed'a"!
       Wszyscy łucznicy w tym samym momencie opuścili łuki w geście solidarności. Groźba była zbyt poważna, by mogli nadal traktować mnie pobłażliwie.
      - Łazisz mi po tym błocie, do domu syfu nanosisz, a ja potem z mopem będę ganiać przez pół dnia! - nie przestawałam trajkotać. - A gdzie czapkę masz? Jesień jest. Przeziębisz się. Kto potem po leki do apteki będzie ganiał? I jeszcze dziecko mi zarazisz. Sam do pediatry będziesz próbował o siódmej rano się dodzwonić. Zobaczysz, jak to jest! Ja żyły sobie wypruwam. Masz - przerwałam by nabrać powietrza i jednocześnie sięgnęłam po dziecko wiercące się w wózku. - Pieluchę mu zmień! Stoisz tu, jak ten kołek, a dzieciak mokro ma!
       Nie wypowiadając ani słowa ujął delikatnie dziecko w ramiona i podreptał w stronę domu. Gdy odwróciłam głowę w stronę jego kolegów, umykali już w popłochu przez pole, potykając się co chwila o bruzdy pozostawione przez pług.
       - Jak więc mówiłam - zwróciłam się do wróżka całkowicie spokojna, jakby wybuch sprzed kilku minut nie miał w ogóle miejsca. - ta pani nie będzie twoją żoną.
       - Ach zacna piękności - Chuderlak w leginsach wpatrywał się we mnie błyszczącymi oczami, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy ewidentne niedożywienie nie wywołało u niego przypadkiem gorączki. - Niech złe licho weźmie Centymetróweczkę. Tyś jest potężna, tyś wielka, tyś mą muzą!

       Kątem oka dostrzegłam, że maleńka panienka podśmiechuje się z pozytywnego dla niej obrotu spraw. Ujął ją pod rękę ropuch w czarnym cylindrze i szczęśliwi odeszli w stronę zachodu słońca, gdy tymczasem ja musiałam wysłuchiwać planów matrymonialnych wróżka względem mej osoby.

       Ale to już zupełnie inna historia....







23 komentarze:

  1. Dziękuję za zaproszenie. Z przyjemnością odwiedzę portal:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie niestały w uczuciach ten tulipanowy wróżek;-)
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No no trzeba przyznac,ze pan lubi przepraszam wrózek lubi skakać z kwiatka na kwiatek ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Dosłownie i w przenośni:)

      Usuń
    2. Dokładnie - to określenie pasuje do niego idealnie wręcz :-)
      Dziekuję za odwiedziny cieplutko pozdrawiam

      Usuń
  4. No, to masz nowego adoratora :) Czy sie sprawdzi? Przetestuj go dokładnie :)
    Fantastczny tekst!
    Pozdrawiam, Pola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak z takim kurduplem ogarnąć kwestię potomstwa?

      Usuń
  5. No kochana, bajki dla dziecka jak znalazł:-) trochę dostosujesz niektóre fragmenty i zbiorek jak sie patrzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli zamykam projekt wydania książki dla dzieci. Mam nadzieję, że któreś wydawnictwo odważy się we mnie zainwestować. Trzymaj kciuki:)

      Usuń
    2. Trzymam i daj znać, jak poszło!

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i zapraszam do regularnych odwiedzin:)

      Usuń
  7. I ten Wróż tak przy mężu do Ciebie uderzał??? A stary co? Tylko stał z boku? Może w następnym odcinku dojdzie do pojedynku :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Przy ostatnim wpisie "jotka" zainspirowała mnie do wprowadzenia wątku romansu, a teraz ty wspominasz o pojedynku. To chyba też więc się pojawi w jednym z kolejnych wpisów:)

      Usuń
  8. Wspaniałe !!! Zaczytałam się i... czekam na książkę ( choć moje dzieci są już dorosłe )!!! Czekam ! Dobrego tygodnia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś moim największym blogowym motywatorem do pisania:)

      Usuń

Dzień świstaka

        Porządki wiosenne warto robić w środku zimy.  Dzięki temu unika się huraoptymistycznego nastroju, który pozwala mózgowi sądzić, że ...