O mnie

Moje zdjęcie
Zaczytałam się do granic możliwości, Zaczytałam się zapominając o czasie. Zaczytałam się do tego stopnia, że sama zaczęłam pisać... Aby pisanie było MOJE stworzyłam własny gatunek literacki: mamuśka fiction. Jest to fantastyka literacka oparta o wydarzenia rozgrywające się w realnym miejscu i których bohaterem jest (nie)zwykła matka, Mamuśką zwana. Czyżby moje alter ego? Agata Christie powiedziała niegdyś, że zmywanie naczyń jest zajęciem tak głupim, że natychmiast rodzi w niej myśli o zabójstwie. Ja zaczęłam chodzić na długie spacery z niemowlakiem...

piątek, 8 listopada 2019

Niejakiego wodnika edukacyjne perturbacje

       Uwielbiam spacery krótko po tym, jak przestanie padać deszcz. Bez względu na porę roku powietrze jest wtedy czyste i świeże. Aż chce się wdychać go dwa razy więcej niż zwykle, bez obaw, że smog podziurawi płuca.
       Właśnie pokonywałam ostry zakręt na polnej ścieżce, gdy usłyszałam:
       - Auuu!!! Nie po palcach!
       - Przepraszam najmocniej. - odpowiedziałam odruchowo, nie oglądając się nawet za siebie.     
       Dopiero po paru krokach, dotarło do mnie, że coś tu nie gra. Odwróciłam się gwałtownie. Nikogo jednak nie zobaczyłam. Potrząsnęłam głową, utwierdzając się w przekonaniu, że zmęczenie po kolejnej nieprzespanej nocy (znowu te parszywe kolki!) wywołuje majaki.
No cóż, da się z tym żyć. Byle się ludziom nie przyznawać i nie rozmawiać w tłumie z niewidzialnym przyjacielem.

       - No i nawet taka nie zapyta, czy nie trzeba udzielić pierwszej pomocy! - głos ponownie rozległ się za moimi plecami, gdy tylko ujęłam w dłonie uchwyt wózka, by kontynuować spacer.
       - No który taki mądry? - chwyciłam łom, który zawsze wożę ze sobą w wózku, odkąd dzik postanowił potraktować mnie niczym byk chustę matadora.
        Rozejrzałam się podejrzliwie, pewna, że będę miała okazję powymachiwać co nieco żelastwem. Obrona konieczna i tak dalej... Coś się wymyśli na potrzeby późniejszego przesłuchania na komisariacie.
        Wtedy spojrzałam pod nogi, gdzie coś, czy raczej ktoś, ciągnął mnie za nogawkę spodni.
       - Hobbit? - uniosłam brwi zdziwiona, dokładając sobie kolejną zmarszczkę na czole. Mimo niskiego wzrostu ów stwór nie przypominał jednak hobbita. Dosyć pokaźnych rozmiarów głowa, zielone włosy oraz cienkie ręce i nogi czyniły zeń dosyć nietypową i nadzwyczaj szkaradną postać.
       - Imię me Wodnik Błotnik - sapnął, nie przestając ciągnąć mnie za nogawkę w stronę kałuży oddalonej od nas o jakieś dwa, trzy kroki.
       - Stop! Stop! Stop! - ktoś stanowczo przerwał wysiłki hobbita czy tam innego utopca.
       Z kałuży wyskoczył drugi podobny stwór. Jego długa, sięgająca kostek broda pozwalała sądzić, że był znacznie starszy od swojego kolegi - Egzamin wewnętrzny oblany!
       - Znowu? - Wodnik Błotnik spuścił nos na kwintę, zawiedziony kolejną porażką edukacyjną. - Co tym razem zrobiłem nie tak, jak trzeba?
       - Lekcja numer dwa. Zanim zwabisz ofiarę i wciągniesz ją w otchłań wodną, zadajesz zagadkę. Ale przede wszystkim, jak cię uczyli na kursie wstępnym podczas lekcji numer jeden, polujesz tylko na piękne okazy, a tymczasem ty chwytasz i próbujesz wciągnąć jakieś monstrum!
       Zamachnęłam się łomem na dwa kłócące się stwory.
       - Kto tu jest niby paskudztwem? Hę? - dysząc, nie przestawałam wymachiwać orężem. Wodniki jednak szczęśliwie za każdym razem bez wysiłku umykały przed ciosem. - Natychmiast wciągaj mnie w kałużę!
       - Szanowna pani, mój przełożony ma rację. Twoja obecność w otchłani byłaby niezgodna z naszym PR.
       - Bo co?
       - Masz kiepską fryzurę i ogólnie twarz, pozostawiającą wiele do życzenia... - dodał brodaty utopiec.
       - Hello! Urodziłam dziecko. Mam prawo być chwilowo zaniedbana!
       - Nie aż tak - kontynuował, drapiąc się długą ręką po równie długim udzie. - Jeśli chcesz być ofiarą wodników, musisz zadbać o swój wizerunek. Nam zależy na atrakcyjności otchłani, więc... no... sama pani rozumie... Konkurencja jest teraz duża. Możemy stracić pozycję lidera, jeśli obniżmy standardy jakości.
       - Nic nie rozumiem! Żądam dowodów!
       - Dowodów? - zasapał obrażony moim brakiem zaufania. - Zgiń, przepadnij maro nieczysta!  - krzyknął, po czym zaczął rzucać we mnie grubymi notesami i segregatorami, zawierającymi najświeższe raporty marketingowe.
       Nie było jednak czasu na czytanie. Nie chcąc dorobić się ran i siniaków, wygięłam kręgosłup do tyłu, jednocześnie odwodząc miarowo ręce. Raz jedną, raz drugą. Stojący z boku mogliby podejrzewać, że to zdjęcia do kolejnej części MATRIX. Pozycję tę jednak miałam wyćwiczoną do perfekcji, jak zresztą każda matka, która nosząc usypiające dziecko, musiała sięgnąć po smoczek, czy koc.
        W końcu zupełnie przypadkowo udało mi się chwycić jeden z najbardziej opasłych segregatorów. Uśmiechnęłam się sarkastycznie do wodników i z całych sił rzuciłam go w ich kierunku. Zupełnie jak podczas gry w kręgle trafiłam w obu. Przez chwilę chwiali się na cienkich nogach, po czym wpadli w kałużę, by już nie wyjść więcej na powierzchnię.
       Zadowolona z siebie odwróciłam się, by popchać wózek ścieżką, tak jak to sobie wcześniej zaplanowałam, zanim natrafiłam na utopce. I wtedy ten sam segregator niczym bumerang wrócił, trafiając mnie boleśnie w potylicę.

       Gdy się ocknęłam, leżałam z twarzą zanurzoną w błocie. Nawet nie próbowałam zmyć z siebie mazi. Tu nawet całe opakowanie chusteczek nawilżających by nie pomogło. Wracałam więc do domu z dumnie uniesioną głową, a dzieci i starcy umykali przede mną w popłochu.

       Ale to już zupełnie inna historia...


22 komentarze:

  1. Witaj ! Za to, co piszesz ja już Cię kocham !!! Ty naprawdę jesteś "Zaczytana" ? To ja jestem zaczytana w... Twoich opowieściach ! Już czekam na następne. Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite przygody Mamuśki w zwykłym świecie ;D. Guza wszędzie można się dorobić, nawet podczas spaceru xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to wyjść cało z twarzą...jakkolwiek by ona nie wyglądała ;)

      Usuń
  3. zrobiłaś mi dzień:)))hahaha

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostałaś maseczkę błotną, hihihi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz, pisz, a potem zbijasz takie posty w zgrabną książeczkę i masz na dobry start :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. szczerze masz talent do pisania

    OdpowiedzUsuń
  7. Błoto i Szuwarek.
    Fajnie się to czyta❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam do obserwowania bloga, by być na bieżąco z kolejnymi niecodziennymi przygodami jakże nietuzinkowej Mamuśki:)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Zapraszam więc do śledzenia kolejnych. Mam nadzieję, że będą równie przyjemne.

      Usuń
  9. Niby zwyczajny jesienny spacer po deszczu, a tu... taka historia! I jeszcze coś dla urody bo błotko podobno dobrze robi na cerę;-)
    Serdeczności na weekend!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie życzę wszystkiego dobrego na weekend:)

      Usuń

Dzień świstaka

        Porządki wiosenne warto robić w środku zimy.  Dzięki temu unika się huraoptymistycznego nastroju, który pozwala mózgowi sądzić, że ...