O mnie

Moje zdjęcie
Zaczytałam się do granic możliwości, Zaczytałam się zapominając o czasie. Zaczytałam się do tego stopnia, że sama zaczęłam pisać... Aby pisanie było MOJE stworzyłam własny gatunek literacki: mamuśka fiction. Jest to fantastyka literacka oparta o wydarzenia rozgrywające się w realnym miejscu i których bohaterem jest (nie)zwykła matka, Mamuśką zwana. Czyżby moje alter ego? Agata Christie powiedziała niegdyś, że zmywanie naczyń jest zajęciem tak głupim, że natychmiast rodzi w niej myśli o zabójstwie. Ja zaczęłam chodzić na długie spacery z niemowlakiem...

piątek, 3 stycznia 2020

European Ironing Championship

      Sylwester zapowiadał się wyjątkowo atrakcyjne. Na wieczór zaplanowałam specjalnie na tę okazję: piżama party, pampers challenge oraz bicie rekordu w uciszaniu dziecka na czas, po każdym wybuchu petardy.  "YOLO i do przodu", jak mawia dzisiejsza młodzież.
       Mimo wszystko, by wywieść na manowce codzienną rutynę, wybrałam się na plac przy dawnym folwarku, który, ku uciesze okolicznych mieszkańców, zaadoptowano do celów rozrywkowych ze środków budżetu obywatelskiego.
     Byłam przekonana, że zorganizowana zostanie tam dzisiaj potańcówka noworoczna. Gdy jednak dotarłam na miejsce, spostrzegłam ustawione w czterech równych rzędach deski do prasowania.
     Dopiero rozwieszony między leciwymi wierzbami, wielki napis "European Ironing Championship", rozwiał moje wątpliwości co do celu takiej aranżacji placu podczas sylwestrowej nocy.




            Cóż, typowa nocna impreza matki Polki. W to mi graj! Gdy okazało się, że nie dotarł na czas polski zawodnik, postanowiłam dumnie reprezentować naszą ojczyznę w tych niecodziennych i nieco pokręconych zmaganiach.
       – Prasuj fartucha! – krzyknął przewodniczący jury.
       – Że co? – Nie zdążyłam nawet wygodnie ustawić się przy stanowisku, gdy z głośników rozległy się pierwsze takty "5 Symfonii" Beethovena. Wszyscy zawodnicy w tym samym momencie sięgnęli do koszy z wylewającą się górą prania i wyjęli po jednej sztuce body dziecięcego. Nie chcąc pozostać w tyle, zrobiłam to, co oni i zaczęłam zgrabnymi ruchami, w rytm dyktowany przez muzykę, przesuwać po pogniecionej bawełnie sto procent.

       – Den thélo* – skrzywił się Grek i niemalże z obrzydzeniem odwrócił głowę od sterty pogniecionych ubrań. Zrezygnowawszy z dalszego konkurowania, rozsiadł się wygodnie na krześle i sączył rastinę.
       Gdy tylko nuty zaczęły szybciej przemykać po pięciolinii, odpadł reprezentant Włoch. Po jego minie znać było, że chyba nie do końca przemyślał, czy aby strajk będzie w tym wypadku najbardziej odpowiednią formą dążenia do osiągnięcia celu.
       Miarowe ruchy żelazka sprawiły, że bardzo szybko zrobiło się gorąco, mimo mroźnej temperatury wokół. Nieprzyzwyczajeni do tego reprezentanci krajów skandynawskich, padli zemdleni, z podejrzeniem udaru cieplnego. Brytyjczyk natomiast przez cały czas niezmiennie skupiony na zadaniu wraz z godziną siedemnastą, obwieszczoną przez zegar na wieży kościelnej, zarzucił pracę i, jak gdyby nigdy nic, wyjął termos i uraczył się aromatyczną herbatą typu Earl Grey.

       Na placu przy dawnym folwarku ostatecznie zostałam po kilku godzinach zmagań tylko ja i zawodnik z Niemiec. Na nieszczęście dla niego, był mężczyzną. On jeszcze nie wie, że konkuruje z typową matką na macierzyńskim, która była inspiracją do stworzenia przez Jamesa Camerona postaci Terminatora. Moje ręce od kilku miesięcy potrafią pracować niezależnie od stanu umysłu. Mogę spać i jednocześnie zmywać naczynia, drzemać i w tym samym czasie odkurzać dywany, śnić i robić pranie.
       W czasie gdy mój konkurent zaczynał się intensywnie pocić i walczyć z nawracającymi skurczami w nadgarstkach, ja pochrapywałam w najlepsze, nie przerywając przy tym prasowania.

      "5 Symfonia" Bethovena przechodził do punktu kulminacyjnego, a mieszkaniec nadreńskiej krainy zaczynał drżeć z wycieńczenia. Parskając i śliniąc się, padł wreszcie jak długi na przemarzniętą ziemię. Nie zważając na to, niczym w amoku, prasowałam dalej. Jury dawało mi wyraźne sygnały bym przestała. Co to, to nie! Wiedziałam, że nie spocznę, dopóki całe pranie, ze wszystkich koszy, przy wszystkich stanowiskach nie zostanie pozbawione zagnieceń. Okoliczni mieszkańcy, widząc moje zaangażowanie, zaczęli po kryjomu dorzucać własne, nieuprasowane ubrania, by oszczędzić sobie obowiązków domowych.
       Dochodziła godzina dwudziesta czwarta, gdy prasowałam ostatnie prześcieradło. Z żelazka, nieprzeznaczonego do prac przemysłowych, zaczęły pryskać iskry. Kilka z nich wpadło do ustawionego tuż obok mnie kartonu z fajerwerkami.
       – Dziesięć... dziewięć... osiem... – zgromadzeni na placu mieszkańcy zaczęli odliczanie do końca  2019 roku. – Cztery... trzy... dwa... JEDEN!!! – okrzyki radości rozentuzjazmowanego tłumu zostały zagłuszone przez eksplozję sztucznych ogni. W tym samym momencie wykonałam ostatnie pociągnięcie żelazkiem i niczym Freddie Mercury na scenie, z uniesionym wysoko sprzętem małego AGD, triumfowałam.
       – Jaki Sylwester, taki cały rok – szepnęłam sama do siebie, odkładając żelazko, z którego wydobywał się swąd roztopionego plastiku.


––
* Den thélo (gr.) – Nie chce mi się.

20 komentarzy:

  1. Oj nie będzie tak źle , maluch lada chwila sam zacznie biegać na Sylwestrowe imprezy a Ty zatęsknisz za dawnymi czasami sącząc szampana:)Dobrego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, nie cierpię prasowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem w stanie prasować tylko przy jakimś filmie. Inaczej chyba bym zwariowała.

      Usuń
  3. Nie sądziłam, że ten post, aż tak mnie wciągnie. Sama nie przepadam za prasowaniem, ale ubrania po nim lepiej wyglądają.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zajmują mniej miejsca w szafie:)
      Młodemu wszystko muszę prasować, bo po matce ma skórę, która wysypką reaguje na samo wspomnienie o proszku do prania...

      Usuń
  4. Fascynująca opowieść. Przeczytałam od pierwszego do ostatniego zdania. :) Nie znoszę prasować, prasuję tylko to, co musi być wyprasowane. Na szczęście większość prania po wyjęcie z suszarki w odpowiednim momencie i dokładnym złożeniu wygląda całkiem przyzwoicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kto wymyślił żelazko ma z pewnością specjalne miejsce w piekle ;)

      Usuń
  5. A widzisz, a ja kocham prasować. Więc w razie czego służę pomocą

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja bratowa lubi prasować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie cierpię prasować brr.. :) Bardzo przyjemnie się ciebie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś bardzo dobra w te klocki.
    No przecież nie piszę o prasowaniu!
    Świetna wyobraźnia i poczucie humoru
    Będziesz miała parujący rok:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stachura już pisał o słodkich manowcach...Nawet prasując można dziurę wypalić i coś się podzieje...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki super tekst!

    Ja bym mogła brać udział! Lubię prasowanie i dzięki koszulowemu mężowi robię to regularnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszul męża jako jedynych nie prasuję. Trafia mnie przy tym, a przy dziecku nie wypada przeklinać ;)

      Usuń

Dzień świstaka

        Porządki wiosenne warto robić w środku zimy.  Dzięki temu unika się huraoptymistycznego nastroju, który pozwala mózgowi sądzić, że ...